sobota, 22 grudnia 2012

14. Zayn


Święta. Białe, wesołe, radosne święta. To właśnie na te dni z zapartym tchem czeka wiele osób. Siedziałam na łóżku, szukając w laptopie różnorodnych pomysłów na prezenty dla moich bliskich. Za oknem prószył biały śnieg, przyozdabiając okolicę. Choinka pełna ozdób stała gotowa w salonie, aromat ręcznie robionych pierniczków oraz innych ciast roznosił się po domu, lampki przyozdabiające domy rozświetlały ulicę w wieczorne pory. Zadowoleni ludzi spacerowali po londyńskich uliczkach, dzieci uśmiechały się na widok świątecznych słodyczy i prezentów. Każdy wczuwał się w magię świąt.
- [T.I.] chodź na dół. – usłyszałam głos mojej mamy. Zamknęłam laptopa i ruszyłam do kuchni.
- Tak mamuś ? – spytałam wchodząc do kuchni zaciągając się zapachem ciasta.
- Jak widzisz mam ręce pełne roboty, możesz przejść do sklepu po parę rzeczy ?
- Jasne. – uśmiechnęłam się na myśl o odwiedzinach galerii pełnej świętych mikołajów i elfów. Jako małe dziecko uwielbiałam tam przychodzić i zdawać mase próśb o prezenty brodziatego staruszka. Do dziś zostało mi coś z tych wspomnień i nadal z radością w oczach odwiedzam to miejsce. Dostałam listę rzeczy, pieniądze, założyłam ukochany kożuszek i pognałam na zakupy. Przed wejściem było mnóstwo świątecznych ozdób. Dzwoneczki, wstążeczki, choinki, lampki, bombki i łańcuchy. Wszystko budowało świąteczny nastrój. Zmierzyłam w kierunku sklepu po zakupy. Szybko uporałam się z misją i ruszyłam pooglądać resztę świątecznych wystaw. Moją uwagę przykuły nauszniki z reniferami po obu stronach. Aż prosiły o przymierzenie, a mnie nie trzeba długo prosić. Już po chwili zajęły miejsce na mojej głowie. Podziwianiu uroczych reniferków przeszkodziła wibracja telefonu, zwiastująca smsa. 
` będziesz boskim reniferem. – odczytałam smsa szeroko się uśmiechając. On zawsze potrafił spowodować wtargnięcie szczęścia na moją twarz.
` nie myśl, że dzięki temu będę wozić twój boski tyłek. –odpisałam przechodząc do kolejnych wystaw.
` i tak wiem, że go uwielbiasz. To co, jakaś świąteczna kawka ? – odczytałam szybko wysyłając akceptującą odpowiedź. Ruszyłam w kierunku naszej ulubionej kawiarni, rozsiadając się obok stolika pod oknem. Na towarzysza nie czekałam zbyt długo. Pojawił się jak zawsze w swej nieskazitelnej postaci kilka minut po moim przyjściu. Z uśmiechem przywitał się ze mną siadając obok. Czas płynął, wieczór się zbliżał, nasza „świąteczna kawa” dawno już zniknęła z kubków. Odebrałam dzwoniący telefon, przerywając rozmowę.
- [T.I.] gdzie jesteś. Nie zdążę upiec ciasta. Wracaj szybko. – słyszałam zdenerwowany głos mamy. Nie dziwiłam się jej, miałam wrócić dobre 2 godziny temu. Z niechęcią wstałam, biorąc torbę i żegnając się z brunetem.
- Odprowadzić cie ? – usłyszałam słodki głos za sobą. Pokiwałam potwierdzająco głową i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Dochodziła piątka po południu, a jak to w grudniu, wieczorem robiło się coraz zimniej. Pocierałam rękoma, aby je trochę rozgrzać, co spotkało się ze śmiechem „kolegi” obok. Spiorunowałam go wzrokiem co wywołało większy śmiech.
- Daj. – powiedział wplatając moją rękę w swoją i chowając je w swojej czarnej kurtce. Uśmiechnęłam się dotrzymując kroku. Przy wejściu do domu pożegnałam się z mulatem i wkroczyłam do domu. Oddałam zakupy, przyjmując parę słów o moim spóźnieniu i udałam się do mojego pokoju.
Kolejny dzień, wigilia. Po przygotowaniu wigilijnego stołu, zasiadłam wraz z przybyłą rodziną do kolacji. Łamanie się opłatkiem, życzenia, radość z przebywania z bliskimi i oczywiście prezenty. Po całej familiadzie z powrotem powędrowałam do swojego pokoju. Usiadłam na dużym łóżku, usłanym białą pościelą. Wokół okna błyszczały ozdobne lampki, dające cudowny nastrój wraz z małą choinką umieszczoną pod nimi. Usłyszałam jak śnieg uderza o szybę w oknie. Momentalnie odwróciłam wzrok w stronę okna. Podeszłam bliżej widząc biały ślad. Otworzyłam drzwi balkonowe powoli wychodząc na balkon. Chłodny wiatr otulił moje ciało, wywołując dreszcze. Spojrzałam w dół.
- Jesteś nienormalny ? Co tu robisz ? – spytałam stojącego pode mną mulata. Stał tam sobie jak nigdy nic, trzymając ręce w kurtce, patrząc moją stronę ze swoim boskim uśmiechem.
- Też miło cię widzieć. – powiedział z uśmiechem. - Mogę wejść ? – spytał.
- Pozwolę ci tylko dlatego, że jest mi zimno, a stać tu nie zamierzam. – odrzekłam pocierając ręce o ramiona. Wykonał parę kroków do przodu, powoli wchodząc na drewnianą drabinkę na której kwiaty wzbijały się do góry, lecz w zimowej porze jak widać służy ona do czegoś innego.
- Co ty robisz ? Nie możesz wejść jak cywilizowany człowiek przez drzwi ? – spytałam patrząc na niego jak na idiotę.
- Lubię wyzwania. – odrzekł wspinając się dalej. Przewróciłam oczami.
- Naprawdę jesteś nienormalny. – westchnęłam gdy był już prawie obok mnie.
- I tak wiem, że mnie lubisz. – powiedział przytulając mnie.
- Spadaj, jesteś zimny. – mruknęłam czując kolejną dawkę zimna.
- Zaraz cię rozgrzeje. – zaśmiał się odsuwając się ode mnie. Chwyciłam go za rękę wciągając do środka, zamykając szklane drzwi.
- Od razu lepiej. Więcej cię tak nie wpuszczę. – oznajmiłam siadając na moim poprzednim miejscu. Usiadł obok przeczesując swoje włosy.
- Więc co cię do mnie sprowadza ? – spytałam podziwiając mojego towarzysza.
- Mam cos dla ciebie. – powiedział z uśmiechem podając mi małe, czerwone pudełko. – Otwórz. – dodał. Delikatnie rozwiązałam białą wstążeczkę otwierając pudełko. Moim oczom ukazał się piękny pierścionek z kilkoma diamencikami.
- Nie lepiej byłoby go dać swojej dziewczynie? – spytałam nie odrywając wzroku od prezentu.
- Mam cichą nadzieję, że się jej spodoba. – szepnął mi do ucha. No tak, przecież on nie ma dziewczyny, zawsze palne coś głupiego. Po przeanalizowaniu jego słów spojrzałam na niego. Uśmiechał się. Delikatnie przejechał ręką po moim policzku. Otworzyłam szerzej oczy dopuszczając „te słowa” jako nazwanie mnie „swoją dziewczyną”. Nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Czułam jak się szczerzy.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jej się podoba. – powiedziałam odklejając się od jego ust, by ponownie się w nich zatopić.


czwartek, 22 listopada 2012

13. Harry


Szła wąską uliczką londyńskiego centrum, zwiedzając wzrokiem, każdy skrawek jesiennej pory. Liście powoli opadły na ziemie, pozostawiając nagie drzewa, które niedługo zostaną przykryte białym puchem. Z rękoma schowanymi w kieszeni brązowej, skórzanej kurtki, rozglądając się dookoła siebie z uśmiechem, podziwiała widok przemijającej już jesieni. Jesień – pora na zmiany, lepsze zmiany. Tak, pora na zmiany w jej życiu. Zamyślona, wsłuchując się w dźwięk stukających obcasów swoich butów, nie zauważyła stojącego przed nią chłopaka, obróconego tyłem, na którego niechcący wpadła.
- Przepraszam, zamyśliłam się. – powiedziała lekko speszona w stronę chłopaka patrzącego na nią.
- Nic się nie stało. – odrzekł ukazując słodki uśmiech. Jego boskie oczy sparaliżowały ją na chwilę, cudowne loki nie pozwalały ruszyć się od nich nawet na krok. Parzyła na niego, nie wiedząc, że robi to, nie kontrolując swojego umysłu, lecz po chwili wróciła do świata, w którym żyła. Chłopak nadal przyglądał się jej z czarującym uśmiechem. Speszona dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ponownie chowając dłonie w ciepłej kurtce i ruszyła dalej przed siebie.
- Yhh ! [ T.I. ] co ty wyprawiasz, to tylko zwykły chłopak. – mówiła w myślach, walcząc z nimi zawziętą walkę, nadal czując ten przenikliwy, zielony wzrok na sobie. Dochodząc do domu, usiadła na marmurowych schodkach, opierając łokcie o kolana, podtrzymując podbródek dłońmi. Wpatrywała się w leśną dal otuloną kolorową powłoką liści. Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy. Siedziała zamyślona, próbując poukładać swoje dotychczasowe życie, w realistyczne. Z gorącą czekoladą usiadła na środku miękkiego łóżka, krzyżując nogi i zatapiając się w cudownej rozkoszy życia. W końcu nadeszła biała, upragniona przez wielu zima. Delikatnie prószący śnieg nie przeszkadzał przechadzającym się ludziom, którzy z uśmiechem witali zimę. Udała Siena świąteczne zakupy dla rodziny, zahaczają o pobliski park. Szła wolnym krokiem, patrząc z radością na spadające małe płatki śniegu. Widziała dookoła wiele par, dzieci lepiących bałwana oraz bawiących się śnieżkami. Jej widok zatrzymał się na parze siedzącej na pobliskiej ławce. Dostrzegła znane jej już loczki, które delikatnie splatały się z brązowymi włosami dziewczyny obok. Stanęła przyglądając im się dokładniej. Rozszalałe powoli serce, odetchnęło z ulgą, widząc w chłopaku zupełnie inna osobę, niż tą, którą kiedyś zdążyło obdarować uczuciem, podczas spotkania. Idąc dalej, znów w jej myślach zagościł on, ten, który to samym spojrzeniem powodował cały dzień rozmyśleń na swój temat. Weszła w oświetloną przez miejskie lampy alejkę, przyglądając się wystawom i sklepom. Weszła do jednego z nich, błądzą poprzez regały sklepu. Przyglądała się rzeczą dla swojej kilku letniej siostrzenicy. Jej uwagę przykuł duży, brązowy miś, z różową kokardką z napisem MERRY CHRISTMAS. Uśmiechnęła się, sięgając po miękką przytulankę, napotykając czyjąś ciepłą dłoń. Momentalnie odwróciła wzrok w stronę chłopaka, który stał wpatrzony w nią. Ten sam, którego spotkała w pewien jesienny dzień, znów się pojawił, wywołując ciepły uśmiech na twarzy dziewczyny. Jego oczy nadal przyciągały dziewczynę, która nie potrafiła się im oprzeć.
- Jestem Harry. – odrzekł nadal trzymając rękę dziewczyny.
- [ T.I. ] – oznajmiła lekko sie rumieniąc. Stali wpatrzeni w siebie, jak zaczarowani, bo przecież jej życie miało się zmienić, na lepsze i właśnie tak zrobiło, zmieniło się, dzięki jednemu, słodkiemu chłopakowi.



piątek, 2 listopada 2012

12. Harry


Kolejny dzień z piątką niesamowitych osób. Jak zwykle po obiedzie ruszyłaś w stronę domu swoich przyjaciół, w którym spędzałaś większość czasu. Drzwi jak zawsze otworzył ci twój lokowaty ulubieniec. Inni uważali, ze pasowalibyście do siebie idealnie, ale wy byliście dwójką bardzo dobrych przyjaciół, może coś więcej ale nikt z was nie rozpoczynał tego tematu. Nie chcieliście psuć tego, co jest między wami. Nastały zimowe dni, pełne wyczekiwań na piękne i białe święta. Siedziałaś na kanapie oglądają jakąś komedię, pijąc gorącą czekoladę. Na dworze panowała spokojna zima. Płatki śniegu powoli opadały to na chodnik, to na drogę. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięczny głos loczka, oznaczający nadejście sms’a. Z uśmiechem sięgnęłaś po telefon.
Spotkajmy się w parku za godzinę. Harry xx.
Odpisałaś akceptując propozycję. Trochę zdziwiła cię wiadomość, gdyż zawsze przychodziłaś do nich i dziś też miałaś taki zamiar. Zjadłaś posiłek i przebrałaś się. Założyłaś ciepły sweter oraz kremowe rurki. Zrobiłaś lekki makijaż i rozpuścił długie brąz loki. Włożyłaś ukochane, brązowe koturny i ciepły, brązowy płaszcz. Wzięłaś komórkę i wyszłaś z domu w kierunku parku. W oddali ujrzałaś sylwetkę Harry’ego. Przywitaliście się buziakiem w policzek.
- Pięknie wyglądasz, z resztą jak zawsze. – oznajmił, uśmiechając się.
- Dziękuje. – zarumieniłaś się, odwzajemniając uśmiech. – To jaki jest powód naszego spotkania ? – spytałaś, trzymając już ciepłą rękę chłopak.
- Niedługo się dowiesz. – odrzekł i ruszyliście w nieznaną ci stronę. Szliście wolnym rokiem, trzymając się za rękę. Było to jedno z cieplejszych, listopadowych już popołudni. Weszliście do nieznajomej ci uliczki.
- Harruś ? Gdzie my idziemy ? – spytałaś lekko zdezorientowana.
- Zaraz zobaczysz. – posłał ci jeden z tych swoich uroczych uśmiechów. Weszliście przez małą, miedzianą bramkę. Twoim oczom ukazała się piękna, drewniana altanka, ozdobiona dużą ilością czerwonych róż. Stanęłaś, nie mogąc uwierzyć w ten piękny widok. Harry pociągnął cię za rękę w stronę altanki. W środku było jeszcze więcej róż.
- I ty to wszystko zrobiłeś ? – spytałaś rozglądając się w ogół.
- Tylko dla ciebie. – odrzekł. Nie wiedziałaś co powiedzieć, jak wyrazić swój zachwyt. Spojrzałaś w jego oczy. Teraz spostrzegłaś zupełnie inną ci osobę. Osoba, która stara się dla ciebie, pragnie twojego szczęścia. Podeszłaś bliżej i mocno siew niego wtuliłaś. Uniosłaś delikatnie głowę, spotykając się z jego cudownym uśmiechem. Ujrzałaś te głębokie, magiczne, zielone oczy, które nigdy nie patrzyły na ciebie takim wzrokiem, pełnym miłości. Serce biło ci jak opętane. Przecież nigdy tak nie robiło. Poczułaś się inaczej, poczułaś, że ktoś cię kocha, że komuś na ciebie zależy. Delikatnie musnął twoje zmarznięte usta, swoimi, gorącymi wargami, rozgrzewając je.
- Kocham cie. – szepnął słodkim głosem, wtulając cię jeszcze mocniej w swój czarny płaszcz. Teraz twoje życie zmieniło się, masz przy sobie osobę, z którą chcesz być już na zawsze.


czwartek, 1 listopada 2012

11. Lou ( Part III )


Leniwie wstała zbierając puste talerze po naleśnikach.
- Pomóc ci ? – usłyszała ten uroczy głos.
- Nie trzeba. Poradzę sobie. – oznajmiła i zniknęła w kuchni. Wsunęła naczynia do zmywarki i udała się z powrotem do salonu. Podeszła do okna, wlepiając wzrok z nadzieją, że piszczące nastolatki rozeszły się. Ale było wręcz przeciwnie. Grono fanek zaczynało się powiększać. Nagle poczuła objęcie w tali.
- Jeszcze sobie tu posiedzisz. – odrzekła nie odrywając wzroku od okna.
- Mi tam pasuje. – usłyszała słodki głos szepczący jej do ucha. Obrócił ją przodem do siebie, lekko przyciągając. Stali blisko siebie, bardzo blisko. Delikatnie musnął jej usta. Odepchnęła go lekko zmieszana.
- Prawie się nie znamy. – oznajmiła cofając się pół kroku do tyłu i ściana.
- Pytaj o co chcesz. Mamy dużo czasu. – ponownie się przysunął. – Ale nic na siłę. – podniósł ręce do góry w geście kapitulacji. Zaśmiała się i pociągła go za rękę z powrotem na sofę. Rozmawiali dużo czasu. W końcu brunet powoli wstał.
- Na mnie już pora. – oznajmił z lekko zmieszaną miną, nadal trzymając za rękę dziewczynę. Wykonała ten sam gest i stanęła naprzeciwko niego.
- Wpadniesz jeszcze kiedyś ? – spytała robiąc słodką minkę.
- Do ciebie zawsze. – odrzekł przejeżdżając palcem po jej policzku. Uśmiechnęła się i odprowadziła chłopaka do drzwi. Lekko je otworzyła i oparła się o framugę.
- Na pewno ? – zapytała przygryzając wargę.
- Wrócę nim się obejrzysz. – odrzekł przysuwając się do dziewczyna, aby złączyć ich usta lecz dziewczyna lekko się odsunęła.
- A będziesz tęsknił ? – zaczęła się z nim droczyć.
- Już zaczynam. – i ponownie przysuną się do niej, spotykając się z poprzednią sytuacją.
- A jak bardzo ? – spytała uśmiechając się. Brunet po raz kolejny przysunął się do dziewczyny, łącząc ich usta w jedność. Lekko odkleił się od piękności, obdarzając ją pięknym uśmiechem. Pomachało chłopakowi, wsiadającemu do samochodu i zniknął z jej oczu. Głośno westchnęła i udała się do sypialni. Z ogromnym uśmiechem oddała się głębokiemu snu. Jedna osoba potrafi tak bardzo zmienić czyjeś życie. Rano budził ją zapach tostów. Zdziwiona wyślizgnęła się spod ciepłej kołderki i udała się do kuchni. Zamurował ją zastały tam widok, jej uroczego Louisa robiącego śniadanie. Zauważył ją i odwrócił się w jej stronę. Podeszła, składając delikatnego całusa na jego policzku.
- Tylko tyle ? – jęknął ze smutną minką.
- Co ty tutaj robisz ? – spytała z ciekawską minką, biorąc do ręki usmażonego Tosta.
- Mówiłem, że wrócę. – oznajmił delikatnie całując dziewczynę.
- Nie wiedziałam, że weźmiesz to aż tak na poważnie. – odrzekła i uśmiechnęła się do rozpromienionego bruneta. Po raz kolejny złączyły się ich usta w czułym pocałunku. Szczęśliwi usiedli na kanapie zajadając się tostami.
- To co dziś robimy ? – spytał brunet.
- To co zwykle. – odrzekła wtulają się w chłopaka. – Albo nie, pójdziemy gdzieś. – dodała, patrząc w jego ukochane oczy.
- No nie wierze, naprawdę chcesz się stąd ruszyć ? – spytał lekko zdziwiony.
- Tak. W końcu trzeba zacząć od nowa. – oznajmiła składając pocałunek na jego ustach.
- Czyli, że znalazłaś już swój największy skarb ?  - pokiwała potwierdzająco głową. Utonęli w namiętnym pocałunku, kończąc stare życie zamkniętej dziewczyny.


piątek, 12 października 2012

10. Lou ( Part II )


- Dzięki. Ratujesz mi życie. Jestem Louis. – powiedział z uśmiech podając rękę w ramach wdzięcznego uścisku. Przyjrzała mu się uważnie. Wysoki brunet, ładne oczy, piękny uśmiech, niezły styl, fajne ciacho. – pomyślała lekko się uśmiechając.
- Jestem [T.I.] – odwzajemniła gest dodając. – No widzę, że masz niezłe branie. – na te słowa chłopak zaśmiał się na swój słodki sposób.
- Uwielbiam fanki, ale czasem chciałbym wyjść nie zwracając na siebie większej uwagi.
- Może nie wiem jak to jest, ale domyślam się, że może być uciążliwe. A czemu akurat moja osoba ma zaszczyt gościć ciebie ? Z góry przepraszam, że nie wiem kim jesteś, ale nie zajmuje się światem sław.
- Nie szkodzi, jestem Louis, Louis Tomlinson, jeden z pięciu zabójczo-przystojnych członków One Direction podbijających świat. – razem parsknęli śmiechem, a on kontynuował. – Chciałem się trochę rozluźnić i wybrałem się na przejażdżkę. No ale jak mogłoby się obyć bez kilku towarzyszek. Więc trafiłem tu z nadzieją, że uda mi się choć na chwilę wyrwać.
- Kilku ? Spójrz ile ich tam jest. Ja to bym nazwała hordą, zajęły mi całe podwórko. – oznajmiła z przejęciem, a po chwili dodała. – No ale skoro już tu jesteś, to nie będziemy tak bezczynnie tu stać, przysłuchują się gwardzie piszczących dziewczyn. Głodny ? Właśnie miałam coś zrobić.
- Byłbym ci bardzo wdzięczny. – i kolejny nieziemski uśmiech.
- No to się rozgość, a ja zaraz coś zrobię. – udała się do kuchni, w celu zrobienia kilku naleśników. Po usmażeniu pyszności wróciłam do chłopaka. Szybko i zgrabnie przysiadła się do zaciekawionego bruneta. Wpatrzony był w czarny tekst w laptopie. Gdy dziewczyna podsunęła mu talerz z jedzeniem przed nos, spojrzał na nią.
- Ładnie to tak czytać cudze rzeczy ? – spytała z uśmiechem. Nie była oburzona, ani zła, że ktoś czyta jej pracę, wręcz przeciwnie, cieszyło ją tą.
- Przepraszam, ale to jest naprawdę dobre. Sama to piszesz ? – spytał kosztując naleśników.
- Tak, jestem wciągnięta w to dość długo.  – odrzekła.
- Tylko zastanawia mnie dlaczego smutne ? – spojrzał na nią swoim cudownym wzrokiem.
- Takie pisze mi się najlepiej. Oparte są trochę na moim realnym życiu. – odrzekła biorąc gryza.
- Taka ładna dziewczyna i spędza każdą wolną chwile w samotności ? – Jego oczy ponownie skierowały się w jej stronę.
- Aż tak zaskakujące ? – oznajmiła i spojrzała w jego stronę.
- Jak dla mnie bardzo. Znam wiele osób, ale takiej jak ty to jeszcze nie spotkałem. – utonęli w swoim spojrzeniu. Uśmiechnął się co dziewczyna odwzajemniła. Trwali w ciszy nie odrywając od siebie wzroku. – Jak uda mi się stąd wydostać, to jedź ze mną. Pokaże ci tyle rzeczy, które warte są twojej uwagi. - oznajmił kończąc naleśnika i przybliżając się.
- Miło z twojej strony, ale tutaj mam swoje miejsce i nie chce go opuszczać.
- Więc siedzisz tu cały czas ? – spytał lekko zaskoczony.
- Od dłuższego czasu, jest to moje ulubione miejsce. – odrzekła z uśmiechem.
- Ale dlaczego nie chcesz tego zmienić ? – ujął delikatnie jej podbródek.
- Jak znajdę mój powód, moje szczęście, mój jedyny skarb, to dla niego zrobię wszystko, nawet wyjdę ze świata smutnej dziewczyny, rozpoczynając nowy rozdział.
- Ale jak go znajdziesz nie wychodząc stąd ? – spytał ponownie zatapiając jej wzrok w swoim. Jego hipnotyczno-magnetyczne oczy, przyciągały dziewczynę z niezrównoważoną siłą. – Czyli nie zamierzasz nawet szukać ?  
- Jeśli będzie chciał to sam znajdzie. – odrzekła dumnie, co sprawiło pojawienie się uśmiechu na twarzy chłopaka.
- Wystarczy, że wyjdziesz na ulicę, a każdy będzie się za tobą oglądał. – dodał.
- Dlatego siedzę tutaj.  – odrzekła i razem pogrążyli się w śmiechu.


sobota, 15 września 2012

9. Lou ( Part I. )


Siedziała wygodnie na swojej kremowej, skórzanej kanapie, spędzając jak zwykle popołudnie. Długie, ciemne blond loki swobodnie opadły na jej ramionach. Wbrew pozorom była osobą skromną, cichą i raczej zamkniętą w sobie, ale nie zawsze tak było.  Kiedyś była roześmianą blond pięknością, nawiązującą nowe znajomości w każdy możliwy sposób i chętnie spędzającą czas osobą z przyjaciółmi. Zmieniło się  to jakieś dwa miesiące temu. Nie było poważnego powodu na zmianę jej życia. Po prostu chciała od niego odpocząć, pobyć trochę sama, co przyczyniło się do samotnego zamieszkania w Londynie. Ale czy zmieniła się tak bardzo ? Nadal była tą dawną, piękną blondynką, o magnetycznych, zielonych oczach i zgrabnej sylwetce. Zmieniła tylko swój styl życia. Już nie wychodziła codziennie na spotkania ze znajomymi, zaszyła się w swoim jakże uroczym dla niej mieszkanku i tak już zostało. Ale jej życie nie było nie było nudne, wręcz przeciwnie, zajmowała się tym co wychodziło jej naprawdę dobrze. Na pisaniu historii, opowiadań. Ale to nie była zwykła twórczość. Swoje życiowe doświadczenie ubarwione w kolorową wyobraźnię. W większości były to historię smutne, pogrążone w cierpieniu i tęsknocie. Często odwiedzała pobliski park, w którym pogrążała się w swoją twórczą wenę. Dzisiaj postanowiła zostać w domu kończąc swoją historię, przelewaną do pamięci czarnego laptopa. Jej małe, ale jakże przytulne mieszkanko przesiąknięte było zapachem jednych z jej ulubionych perfum. Siedząc na kanapie usłyszała warkot gasnącego silnika na zewnątrz. Wyjrzała przez okno i ujrzała modny, czarny samochód obok małego lasku, który wchodził w skład jej posiadłości. Obok samochodu dostrzegła także uroczego bruneta, który nagle znikł jej z pola widzenia. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do jej drzwi. Patrząc jeszcze przez okno zobaczyła w oddali tłum dziewczyn, biegnący w stronę samochodu i jej domu. W rękach trzymały zdjęcia, plakaty i przeróżne transparenty. Ich pisk uświadomił dziewczynie, że należy pomóc chłopakowi, który najprawdopodobniej chce się schronić przed fankami. – O cholera ! – krzyknęła i pędem pobiegła do drzwi, uświadamiając sobie, że nie może zostawić go samego z tłumem krzyczących nastolatek. Otworzyła drzwi i wciągnęła chłopaka do środka.



niedziela, 26 sierpnia 2012

8. Zayn

Słońce pięknie rozpromieniło niebo. Oświetlało ciepłem z radością londyńskie ulice. Szłaś w letniej sukience, wiatr delikatnie bawił się twoimi blond lokami. Usłyszałaś dźwięk telefonu. Z uśmiechem odebrałaś połączenie. Przyśpieszyłaś kroku. Był to twój wieloletni przyjaciel Zayn. Pomimo sławy jaką zdobył nie utraciliście kontaktu. Udałaś się pod jego dom, gdzie czekał już na ciebie. Przywitaliście się buziakiem w policzek i ruszyliście do studia na próbę. Zawsze cię ze sobą zabierał. Uwielbiałaś jego głos. Po dotarciu przywitałaś się z chłopkami. Ponownie wsłuchałaś się w jakże cudowną piosenkę, błądząc w tym najbardziej ci znanym głosie. Podniosłaś głowę i ujrzałaś radosny uśmiech w twoją stronę.
- shake ? – usłyszałaś za sobą znany głos po próbie.
- Jak zawsze. – odparłaś z uśmiechem.
Spacerowaliście uliczką, trzymając się za rękę, ciesząc się tymi chwilami. Wiedziałaś, że znowu szykuje się wyjazd. Przeżyłaś już kilka wyjazdów, ale ten miał być o wiele dłuższy. Czas nieubłagalnie płynął, a wyjazd był coraz bliżej. W końcu nadszedł czas rozłąki. Obyło się bez wielkiego pożegnania. Wiedziałaś, że wróci, on zawsze wraca do swojej [T.I.]. Zostałaś sama, opuścił się, ale już niedługo znowu będziecie mogli cieszyć się swoją obecnością. Oglądałaś jego występy, każdy moment przybliżał cię do jego powrotu. Szłaś powoli jedną z londyńskich ulic prowadzących do małego parku. Tym razem pogoda nie dopisywała, co łączyło się z twoim nastrojem. Zimny powiew wiatru snół loki, które tak bardzo uwielbiał. Usiadłaś na jednej z ławek i spojrzałaś w niebo, które spowiło się chmurami. Nie przejmowałaś się, że lada moment park pokryje gęsty deszcz. 
- Już jutro znów się zobaczymy. – powiedziałaś przecierając palcem wyświetlacz telefonu, ze wspólnym  zdjęciem.
- Po co czekać do jutra jak można dziś. – usłyszałaś czyjś głos, ten głos, który tak bardzo kochasz. Odwróciłaś się i utonęliście w wzajemnym uścisku. Nagle zaczął padać deszcz, ale wam to nie przeszkadzało, bo znów mieliście siebie.

wtorek, 7 sierpnia 2012

7. Wszystkiego po trochę.

1. Harry.
*siedzisz sobie z Harrym na sofie patrząc sobie głęboko w oczy.
Harry: Mógłbym patrzeć w twe oczy cały dzień. 
*do salonu wchodzi Louis.
Ty: A co cię tak w nich przyciąga ?
Louis: To proste jego odbicie w nich.

2. Louis.
Ty: Lou co chcesz na śniadanie ?
Louis: A jaki mam wybór ?
Ty: Naleśniki, omlet, jajecznica, gofry,
*Louis wchodzi do kuchni.
Ty: tosty, kanapki i płatki, więc na co masz ochotę ?
*przyciąga cię do siebie szepcząc.
Louis: Na ciebie.

3. Liam.
Ty: Liam szybciej, spóźnimy się na film.
Liam: A nie możemy oglądnąć czegoś w domu ?
 *patrzysz na niego surowym wzrokiem.
Liam: Zrobimy sobie popcorn, takie domowe kino, tylko ty i ja.
*nadal patrzysz na niego złowrogim wzorkiem.
* Liam uśmiecha się i rozkłada ręce do uścisku.
Ty: Niech ci będzie, ale ja wybieram film.

4. Niall.
Ty: Niall wstawaj.
*Niall nic.
Ty: No rusz się.
*Nadal nic.
Ty: Niall, proszę.
*Nic.
Ty: Skarbie śniadanie gotowe.
*Niall zrywa się z łóżka.
Niall: Już idę.

5. Zayn.
Ty: Zayn no chodź już. Przez ciebie się spóźnimy.
*Zayn wychodzi z łazienki.
Zayn: Muszę dobrze wyglądać przy mojej pięknej dziewczynie.
Ty: awwww. ;*



poniedziałek, 6 sierpnia 2012

6. Niall

Obudziłaś się rano, promienie słońca dostające się przez okno, rozświetliły pokój. Obróciłaś się i zobaczyłaś słodko śpiącego blondyna. Pocałowałaś go i udała się do łazienki. Włożyłaś krótkie spodenki i jasny top. Rozpuściłaś włosy, pozwalając im swobodnie opadać na ramionach. Wychodząc z pokoju spoglądasz w stronę śpiącego Nialla, uśmiechając się na jego widok. Weszłaś to kuchni w celu zrobienia śniadania. Po przeszukaniu szafek i lodówki, stwierdziłaś, ze należy pójść na zakupy, by twój kochany chłopak nie głodował. Godowa wyszłaś z domu, zostawiając wcześniej kartkę na stole : ` Wyszłam kupić parę rzeczy, niedługo wracam. Nie tęsknij za bardzo. Twoja [ T.I. ]
Był piękny słoneczny dzień. Idąc chodnikiem rozkoszowałaś się każdym krokiem. Założyłaś słuchawki, wsłuchując się w melodie swojej ulubionej piosenki. Wchodząc do sklepu od razu rzuciły ci się w oczy jaskrawe okulary przeciwsłoneczne. Zadowolona udajesz się w ich stronę. Mierzysz kilka par. Niechętnie wybierasz tylko dwie. Udajesz się w głąb sklepu. Na pólkach rozpościera się widok starannie zapakowanych paczek z przeróżnymi słodyczami. Od razu myślisz o swoim chłopaku, który będzie głodny jak się obudzi. Bierzesz kilka opakowań i ruszasz dalej na podstawowe zakupy. Podchodzisz do kasy i płacisz za zakupiony towar. Wraz z torbami udajesz się jeszcze do sklepu z butami z dużym napisem PROMOCJE !, który przykuł twoją uwagę. Jak zawsze przymierzasz kilkanaście par, z czego i tak tylko kilka ląduje w twoim posiadaniu. Po namyśle wybierasz dwie pary, miętowe i kremowe. Na zakończenie zakupów udajesz się do butki z lodami, rozkoszując się ich smakiem. Spokojnie udajesz się w stronę parku, którym często wracasz do domu. Po dwudziestu minutach byłaś już w domu.  Otworzyłaś drzwi oznajmiając głośnym „ Jestem ” swoją obecność. Odwracając się ujrzałaś blondyna z uśmiechem biegnącego w twoja stronę.
-Ale się stęskniłem. – krzyczy tuląc zakupy z jedzeniem. Patrzysz na  niego jak na idiotę, a ten zaczyna się śmiać.
- A za tobą jeszcze bardziej. – dodaje przytulając cię, po czym przyciąga cię do siebie namiętnie całując. Zabieracie zakupy i udajecie się do kuchni upichcić coś smacznego.



niedziela, 5 sierpnia 2012

5. Louis

Jesteś w centrum handlowym ze swoim chłopakiem Louisem. Bo kilkugodzinnych zakupach postanawiacie udać się już do domu. Nagle Lou znika w jednej z witryn sklepu. Zmęczona czekasz na niego przed sklepem.
- Lou chodź już ! – krzyknęłaś do swojego chłopaka, lecz odpowiedziała ci cisza.
- No Louuuuuu ! – przeciągałaś ostatnią literkę, lesz ponownie nic.
- Kotku no proszę. – i tym razem nic to nie dało.
Postanowiłaś wejść do środka i poszukać go. Wchodząc ujrzałaś Louisa idącego w twoja stronę z pluszową marchewką z napisem „ będziesz moją marcheweczką ? ”.
- Przepraszam, że czekałaś, ale jak ją zobaczyłem to nie mogłem się oprzeć. – wręczył ci marchewką ze słodki uśmiechem. Robisz urocze awww, namiętnie go całując.



sobota, 4 sierpnia 2012

4. Harry

Szarość, pustka, zagubienie, brak tego co było zaledwie parę dni temu. Miłość prysła jak bańka mydlana, zostawiając po sobie rozczarowanie i pełne radości wspomnienia, powodujące smutek i poczucie winy. Może miłość nie jest pisana wszystkim ? Ból, pragnienie wcześniejszych dni, bark miłości, zrozumienia, cierpienie, tylko tyle widziałaś w jego oczach. Nie mogłaś uwierzyć, ze te urocze, zielone, pełne uwodzenia i pociągania oczy, w które tak uwielbiałaś patrzeć, nagle straciły blask. Jego cudowne, bujne brąz loki opadły na jakże idealną twarz, która w tej chwili pogrążona była w smutku. Chciałaś go przytulić, pocieszyć, ale nie mogłaś. Nie chciałaś ponownie mu ulec. Łatwiej będzie odejść bez zbędnych sentymentów. Klęczałaś bezradna przed ogromną walizką, wrzucając do niej od niechcenia rzeczy. On – powód twego odejścia, siedział skulony na rogu łóżka, co chwila spoglądając na ciebie błagalnym wzrokiem. Nie chciałaś tego robić, ale musiałaś. Nie mogłaś trwać w przekonaniu, że znowu wszystko się ułoży. Było dużo szans, niewykorzystanych szans. Zamknęłaś walizkę, wstałaś i skierowałaś się w stronę drzwi. Spojrzałaś na niego, siedział w tej samej pozycji, ale nie możesz się rozczulać, musisz być silna, dasz radę. Zbiegłaś szybko po schodach, chciałaś jak najszybciej stąd wyjść, dać upust swoim emocją. Otworzyłaś drzwi, szarpiąc się z walizką. Ktoś pociągnął cię z powrotem do środka. Obróciłaś się, wiedziałaś, że to on.
- Proszę – wyksztusił ostatkiem sił po raz kolejny te słowa. Przez ostatnie dni nie mogłaś odpędzić się od tego słowa, które kierował w twoja stronę.
- Przykro mi, ale nie ma już nas, sam o tym zadecydowałeś, zniknijmy ze swojego życia. Dobrze wiemy, że ciągnięcie tego dalej nie ma sensu. Zapomnieć, to będzie najprostsze wyjście. Żegnaj Harry. – wypowiedziałaś te słowa prosto w jego oczy. Łzy zaczęły upiększać twoje. Wyszłaś z jego domu, ostatni raz spoglądając w tamtą stronę.
- To co było już nie wróci, trzeba żyć dalej, choć nie ma już dla kogo. – ostatnie zdanie wypowiedziane z twoich ust na temat starego życia. Teraz rozpoczynasz nowe, bez Harry`ego w roli głównej.


piątek, 3 sierpnia 2012

3. Liam

Siedzisz sobie wygodnie na kanapie oglądając koncert swojego chłopaka Liama i jego przyjaciół. Niestety nie mogłaś być na nim i wspierać go osobiście, gdyż miałaś skręconą kostkę. Okryłaś się kocem pijąc gorącą herbatę i wpatrując się w ekran telewizora. Przed jedną z ostatnich piosenek Liam zabiera głos.
- Wracaj do zdrowia mój misiu, już niedługo będę obok ciebie.
Publiczność piszczy i klaska, a ty czujesz się jak w niebie. Wsłuchujesz się w głos swojego chłopaka. Po koncercie chłopaki robią zdjęcia i rozdają autografy. Postanowiłaś nie czekać na nich, gdyż jest już dość późno. Powoli dostajesz się do swojego pokoju. Na łóżku siedzi duży miś.
- Dopóki mnie nie ma on jedyny może zastąpić moje miejsce. – powtarzałaś sobie słowa Liama gdy ci go wręczył. Udałaś się do łazienki przygotować się do snu. Wychodząc znów patrzysz na pluszowy prezent. Od razu się uśmiechasz i czytasz kolejny raz karteczkę na misiu.
` Już niedługo na jego miejscu będę ja. Kocham Cię. Liam.
Mocno wtulasz w siebie pluszaka. Nagle rozległ się trzask. Wywnioskowałaś, że dochodził on z dołu i tam tez sie udałaś. Hałas spowodowany był niedomkniętym oknem, który spowodował przeciąg. Zamknęłaś je, upiłaś trochę soku i z powrotem udałaś się na górę. Po otwarciu drzwi serce ci zamarło. Zamiast słodkiego, pluszowego misia, siedział sobie we własnej osobie Liam. Nie zważając na ból kostki rzuciłaś się w wzajemny uścisk.
- Mówiłem, że już niedługo będę obok ciebie. – powiedział całując cię w czoło.
- Nie wiedziałam, że będziesz tak szybko. – pocałowałaś go namiętnie i ponownie wtuliłaś się w jego klatę.



czwartek, 2 sierpnia 2012

2. Louis

Był piękny słoneczny dzień. Wręcz wymarzone wakacje. Udałaś sie z przyjaciółką na plażę, gdzie zawsze spędzałyście wiele czasu. Wszystko miało być jak zwykle udane, ale nie tym razem. Kolejny sms od nieznajomej osoby typu : On znowu cię zdradza. Jak zwykle pominęłabyś tę wiadomość, ale nie tym razem. Pod wiadomością zamieszczone było zdjęci. Dowód tego, ze nie jest ci wierny, nigdy nie był. Zerwałaś z nim. Czułaś sie wolna, pełna nowych wyzwań i przygód, ale wewnątrz twoje uczucia zostały zranione. Pewna pustka, szarość, której nie potrafiłaś zapełnić. Wszystko co budowaliście przez 3 miesiące związku, w mgnieniu oka zostało zrujnowane. Ale w życiu nadchodzi moment, gdzie trzeba być silnym, pokazać że należy dalej żyć bez względu na przeszłość. Nie tkwiłaś w stercie marzeń, byłaś realistką, wiedziałaś na czym stoisz i na co cię stać. Jak zwykle, udałaś się na plażę, ale tym razem sama. Rozłożyłaś koc, założyłaś słuchawki i rozkoszowałaś się wakacyjnym słońcem. Niestety przerwano ci. Poczułaś na sobie wodę. Odwróciłaś się, ale nikogo nie było. Zabrałaś ręcznik i zaczęłaś się wycierać. Usłyszałaś słodkie – przepraszam. W głosie było słychać lekki ton śmiechu. Ponownie się odwróciłaś  i ujrzałaś cudownego bruneta i magnetycznych oczach.  Zaniemówiłaś. Bardzo ci się spodobał. Takie plażowe ciacho. Kończyłaś się wycierać, a chłopak nie spuszczał z ciebie wzroku.
- Jestem [T.I.] – spojrzałaś na niego i podałaś mu dłoń, aż przeszły cię ciarki.
- Louis. Miło mi. Może tak w ramach przeprosin dasz się wyciągnąć na spacer po plaży ? – spytał tak słodko, że trudno mu było odmówić. Jednak w twojej myśli pojawił się znów on, ten który sprawił ci taki ból. Spacery po plaży były waszym codziennym zajęciem. Spojrzałaś na niego ponownie. Zalotnie się uśmiechał i nie przestawał patrzyć się na ciebie tym cudownym wzrokiem. Trzeba zapomnieć o przeszłości i rozkoszować sie tym co jest przed nami.
- Jasne. – odrzekłaś uroczo, a on chwycił cię za rękę i ruszyliście w stronę zachodzącego słońca.




środa, 1 sierpnia 2012

1. Harry

Siedziała samotnie na wielki parapecie, pogrążona w rozpaczy i zalana gorzkimi łzami. – Dlaczego ? Dlaczego Ja ? – pytała w myślach, ale nikt nie mógł odpowiedzieć na jej pytanie. Bała się, tak bardzo bała się go stracić. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego świat jest przeciwko niej. Utraciła to co było dla niej najważniejsze, najbliższe, to szczęście, które nazwała jego imieniem. Zamknęła się w sobie, odrzucała każdą pomoc. Chciała być sama, ale czy już na zawsze ? Rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. Nie zareagowała, jak zwykle. I ponowne połączenie. Tym razem spojrzała w stronę telefonu, cos ją tknęło, ciągnęło do odebrania, silne uczucie, któremu nie mogła się oprzeć. Podeszła i spojrzała na wyświetlacz : Harry ;* . Łzy zaczęły ponownie cisnąć się o oczu. Na samą myśl o nim nie potrafiła pohamować łez. Odebrała. Usłyszała głos, tak bardzo chciała go usłyszeć, ale to nie był on lecz jego najlepszy przyjaciel Louis, który cieszył się jak dziecko gdy odebrałaś. Chciał cię gdzieś wyciągnąć, spędzić trochę czasu w gronie przyjaciół, z nimi, z Harrym. Zgodziłaś się, ale nie wiedziała dlaczego, przecież sprawił jej taki ból, tyle cierpienia, ale z drugiej strony chciała go zobaczyć, usłyszeć, poczuć jego bliskość, jego uśmiech. Dotarła na miejsce, chciała sie uśmiechnąć, ale wewnętrzny ból był o wiele silniejszy od niej. Podeszła bliżej, zobaczyła go. Serce chciało wyskoczyć, waliło jak opętane, dalej, pomimo krzywdy ono nigdy nie przestało go kochać, nigdy o nim nie zapomniało, biło tylko dla niego. Rozmawialiście, ale ty nie mogłaś przestać myśleć o jednym, o NIM. Był w każdej myśli, w każdej cząstce ciebie. Po chwili wstał i wyszedł, już go nie było, znikną jak wtedy. Zranił ją ogromnie, ale ona mu wybaczyła, w głębi serca zawsze mu wybaczy, bez względu na to co zrobi, nigdy o nim nie zapomni. Wybiegła za nim, nie chciała ponownie go utracić. Pozostali patrzyli na nią ze zdziwieniem, ale dla niej liczył sie tylko on. Szła wąską uliczką rozglądając się z nadzieją, że go odnajdzie. W oddali ujrzała sylwetkę chłopaka siedzącego samotnie na ławce, jak ona dziś. Podeszła cicho i usiadła obok. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym łez, żalu i smutku. Jego magnetyczne, zielone oczy, przyciągające jak zwykle zamienił się w ponure, szare oczy. Otworzył usta, chciał coś powiedzieć, ale ona mu przerwała.
- Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz ? NIGDY. Choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. Zawsze. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo TA osoba jest wszystkim co masz, całym twoim światem. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem twojego życia. Bez względu na to co robi, zawsze będziesz ją kochać, ale to zawsze, bo inaczej nie potrafisz. – po raz kolejny zalała się łzami, chciała aby wszystko było jak dawniej. On, wpatrzony w ciebie zdezorientowany, zagubiony, szukający wyjaśnień.
- Ale myślałem, że mnie nienawidzisz, nie chcesz widzieć, przecież wiem jak bardzo cie zraniłem. – mówił dławiąc się łzami, a ty mu przerwałaś.
- Pamiętaj, zawsze, ale to zawsze, że kocham cię najmocniej na świecie i nic ani nikt tego nie zmieni, tylko potrzebuję czasu, bo on leczy rany, a uczucie, którym cie darzę nigdy nie zniknie. – mówiąc mu te słowa prosto w oczy, ujął dłońmi jej twarz i zatopili się w wzajemnym pocałunku.