Siedziała samotnie na wielki parapecie, pogrążona w
rozpaczy i zalana gorzkimi łzami. – Dlaczego ? Dlaczego Ja ? – pytała w
myślach, ale nikt nie mógł odpowiedzieć na jej pytanie. Bała się, tak bardzo
bała się go stracić. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego świat jest przeciwko
niej. Utraciła to co było dla niej najważniejsze, najbliższe, to szczęście,
które nazwała jego imieniem. Zamknęła się w sobie, odrzucała każdą pomoc.
Chciała być sama, ale czy już na zawsze ? Rozległ się dźwięk przychodzącego
połączenia. Nie zareagowała, jak zwykle. I ponowne połączenie. Tym razem
spojrzała w stronę telefonu, cos ją tknęło, ciągnęło do odebrania, silne
uczucie, któremu nie mogła się oprzeć. Podeszła i spojrzała na wyświetlacz :
Harry ;* . Łzy zaczęły ponownie cisnąć się o oczu. Na samą myśl o nim nie
potrafiła pohamować łez. Odebrała. Usłyszała głos, tak bardzo chciała go
usłyszeć, ale to nie był on lecz jego najlepszy przyjaciel Louis, który cieszył
się jak dziecko gdy odebrałaś. Chciał cię gdzieś wyciągnąć, spędzić trochę
czasu w gronie przyjaciół, z nimi, z Harrym. Zgodziłaś się, ale nie wiedziała
dlaczego, przecież sprawił jej taki ból, tyle cierpienia, ale z drugiej strony
chciała go zobaczyć, usłyszeć, poczuć jego bliskość, jego uśmiech. Dotarła na
miejsce, chciała sie uśmiechnąć, ale wewnętrzny ból był o wiele silniejszy od
niej. Podeszła bliżej, zobaczyła go. Serce chciało wyskoczyć, waliło jak
opętane, dalej, pomimo krzywdy ono nigdy nie przestało go kochać, nigdy o nim
nie zapomniało, biło tylko dla niego. Rozmawialiście, ale ty nie mogłaś
przestać myśleć o jednym, o NIM. Był w każdej myśli, w każdej cząstce ciebie.
Po chwili wstał i wyszedł, już go nie było, znikną jak wtedy. Zranił ją
ogromnie, ale ona mu wybaczyła, w głębi serca zawsze mu wybaczy, bez względu na
to co zrobi, nigdy o nim nie zapomni. Wybiegła za nim, nie chciała ponownie go
utracić. Pozostali patrzyli na nią ze zdziwieniem, ale dla niej liczył sie
tylko on. Szła wąską uliczką rozglądając się z nadzieją, że go odnajdzie. W
oddali ujrzała sylwetkę chłopaka siedzącego samotnie na ławce, jak ona dziś.
Podeszła cicho i usiadła obok. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym łez, żalu i
smutku. Jego magnetyczne, zielone oczy, przyciągające jak zwykle zamienił się w
ponure, szare oczy. Otworzył usta, chciał coś powiedzieć, ale ona mu przerwała.
- Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie
zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz ? NIGDY. Choćby nie wiem co zrobił, gdzie
był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i
zastanawiasz się co teraz robi. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz.
Bezwarunkowo. Zawsze. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym
dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo
TA osoba jest wszystkim co masz, całym twoim światem. Jest czymś więcej niż
tlen, jest sensem twojego życia. Bez względu na to co robi, zawsze będziesz ją
kochać, ale to zawsze, bo inaczej nie potrafisz. – po raz kolejny zalała się
łzami, chciała aby wszystko było jak dawniej. On, wpatrzony w ciebie zdezorientowany,
zagubiony, szukający wyjaśnień.
- Ale myślałem, że mnie nienawidzisz, nie chcesz widzieć,
przecież wiem jak bardzo cie zraniłem. – mówił dławiąc się łzami, a ty mu
przerwałaś.
- Pamiętaj, zawsze, ale to zawsze, że kocham cię
najmocniej na świecie i nic ani nikt tego nie zmieni, tylko potrzebuję czasu,
bo on leczy rany, a uczucie, którym cie darzę nigdy nie zniknie. – mówiąc mu te
słowa prosto w oczy, ujął dłońmi jej twarz i zatopili się w wzajemnym
pocałunku.
Piękny, ale jakis taki krótki ,.. ale to nie wazne bo caly imagin jest naprawde bardzo wzruszajacy, az sie dziwie, ze nie ma komentarzy...
OdpowiedzUsuń