niedziela, 26 sierpnia 2012

8. Zayn

Słońce pięknie rozpromieniło niebo. Oświetlało ciepłem z radością londyńskie ulice. Szłaś w letniej sukience, wiatr delikatnie bawił się twoimi blond lokami. Usłyszałaś dźwięk telefonu. Z uśmiechem odebrałaś połączenie. Przyśpieszyłaś kroku. Był to twój wieloletni przyjaciel Zayn. Pomimo sławy jaką zdobył nie utraciliście kontaktu. Udałaś się pod jego dom, gdzie czekał już na ciebie. Przywitaliście się buziakiem w policzek i ruszyliście do studia na próbę. Zawsze cię ze sobą zabierał. Uwielbiałaś jego głos. Po dotarciu przywitałaś się z chłopkami. Ponownie wsłuchałaś się w jakże cudowną piosenkę, błądząc w tym najbardziej ci znanym głosie. Podniosłaś głowę i ujrzałaś radosny uśmiech w twoją stronę.
- shake ? – usłyszałaś za sobą znany głos po próbie.
- Jak zawsze. – odparłaś z uśmiechem.
Spacerowaliście uliczką, trzymając się za rękę, ciesząc się tymi chwilami. Wiedziałaś, że znowu szykuje się wyjazd. Przeżyłaś już kilka wyjazdów, ale ten miał być o wiele dłuższy. Czas nieubłagalnie płynął, a wyjazd był coraz bliżej. W końcu nadszedł czas rozłąki. Obyło się bez wielkiego pożegnania. Wiedziałaś, że wróci, on zawsze wraca do swojej [T.I.]. Zostałaś sama, opuścił się, ale już niedługo znowu będziecie mogli cieszyć się swoją obecnością. Oglądałaś jego występy, każdy moment przybliżał cię do jego powrotu. Szłaś powoli jedną z londyńskich ulic prowadzących do małego parku. Tym razem pogoda nie dopisywała, co łączyło się z twoim nastrojem. Zimny powiew wiatru snół loki, które tak bardzo uwielbiał. Usiadłaś na jednej z ławek i spojrzałaś w niebo, które spowiło się chmurami. Nie przejmowałaś się, że lada moment park pokryje gęsty deszcz. 
- Już jutro znów się zobaczymy. – powiedziałaś przecierając palcem wyświetlacz telefonu, ze wspólnym  zdjęciem.
- Po co czekać do jutra jak można dziś. – usłyszałaś czyjś głos, ten głos, który tak bardzo kochasz. Odwróciłaś się i utonęliście w wzajemnym uścisku. Nagle zaczął padać deszcz, ale wam to nie przeszkadzało, bo znów mieliście siebie.

wtorek, 7 sierpnia 2012

7. Wszystkiego po trochę.

1. Harry.
*siedzisz sobie z Harrym na sofie patrząc sobie głęboko w oczy.
Harry: Mógłbym patrzeć w twe oczy cały dzień. 
*do salonu wchodzi Louis.
Ty: A co cię tak w nich przyciąga ?
Louis: To proste jego odbicie w nich.

2. Louis.
Ty: Lou co chcesz na śniadanie ?
Louis: A jaki mam wybór ?
Ty: Naleśniki, omlet, jajecznica, gofry,
*Louis wchodzi do kuchni.
Ty: tosty, kanapki i płatki, więc na co masz ochotę ?
*przyciąga cię do siebie szepcząc.
Louis: Na ciebie.

3. Liam.
Ty: Liam szybciej, spóźnimy się na film.
Liam: A nie możemy oglądnąć czegoś w domu ?
 *patrzysz na niego surowym wzrokiem.
Liam: Zrobimy sobie popcorn, takie domowe kino, tylko ty i ja.
*nadal patrzysz na niego złowrogim wzorkiem.
* Liam uśmiecha się i rozkłada ręce do uścisku.
Ty: Niech ci będzie, ale ja wybieram film.

4. Niall.
Ty: Niall wstawaj.
*Niall nic.
Ty: No rusz się.
*Nadal nic.
Ty: Niall, proszę.
*Nic.
Ty: Skarbie śniadanie gotowe.
*Niall zrywa się z łóżka.
Niall: Już idę.

5. Zayn.
Ty: Zayn no chodź już. Przez ciebie się spóźnimy.
*Zayn wychodzi z łazienki.
Zayn: Muszę dobrze wyglądać przy mojej pięknej dziewczynie.
Ty: awwww. ;*



poniedziałek, 6 sierpnia 2012

6. Niall

Obudziłaś się rano, promienie słońca dostające się przez okno, rozświetliły pokój. Obróciłaś się i zobaczyłaś słodko śpiącego blondyna. Pocałowałaś go i udała się do łazienki. Włożyłaś krótkie spodenki i jasny top. Rozpuściłaś włosy, pozwalając im swobodnie opadać na ramionach. Wychodząc z pokoju spoglądasz w stronę śpiącego Nialla, uśmiechając się na jego widok. Weszłaś to kuchni w celu zrobienia śniadania. Po przeszukaniu szafek i lodówki, stwierdziłaś, ze należy pójść na zakupy, by twój kochany chłopak nie głodował. Godowa wyszłaś z domu, zostawiając wcześniej kartkę na stole : ` Wyszłam kupić parę rzeczy, niedługo wracam. Nie tęsknij za bardzo. Twoja [ T.I. ]
Był piękny słoneczny dzień. Idąc chodnikiem rozkoszowałaś się każdym krokiem. Założyłaś słuchawki, wsłuchując się w melodie swojej ulubionej piosenki. Wchodząc do sklepu od razu rzuciły ci się w oczy jaskrawe okulary przeciwsłoneczne. Zadowolona udajesz się w ich stronę. Mierzysz kilka par. Niechętnie wybierasz tylko dwie. Udajesz się w głąb sklepu. Na pólkach rozpościera się widok starannie zapakowanych paczek z przeróżnymi słodyczami. Od razu myślisz o swoim chłopaku, który będzie głodny jak się obudzi. Bierzesz kilka opakowań i ruszasz dalej na podstawowe zakupy. Podchodzisz do kasy i płacisz za zakupiony towar. Wraz z torbami udajesz się jeszcze do sklepu z butami z dużym napisem PROMOCJE !, który przykuł twoją uwagę. Jak zawsze przymierzasz kilkanaście par, z czego i tak tylko kilka ląduje w twoim posiadaniu. Po namyśle wybierasz dwie pary, miętowe i kremowe. Na zakończenie zakupów udajesz się do butki z lodami, rozkoszując się ich smakiem. Spokojnie udajesz się w stronę parku, którym często wracasz do domu. Po dwudziestu minutach byłaś już w domu.  Otworzyłaś drzwi oznajmiając głośnym „ Jestem ” swoją obecność. Odwracając się ujrzałaś blondyna z uśmiechem biegnącego w twoja stronę.
-Ale się stęskniłem. – krzyczy tuląc zakupy z jedzeniem. Patrzysz na  niego jak na idiotę, a ten zaczyna się śmiać.
- A za tobą jeszcze bardziej. – dodaje przytulając cię, po czym przyciąga cię do siebie namiętnie całując. Zabieracie zakupy i udajecie się do kuchni upichcić coś smacznego.



niedziela, 5 sierpnia 2012

5. Louis

Jesteś w centrum handlowym ze swoim chłopakiem Louisem. Bo kilkugodzinnych zakupach postanawiacie udać się już do domu. Nagle Lou znika w jednej z witryn sklepu. Zmęczona czekasz na niego przed sklepem.
- Lou chodź już ! – krzyknęłaś do swojego chłopaka, lecz odpowiedziała ci cisza.
- No Louuuuuu ! – przeciągałaś ostatnią literkę, lesz ponownie nic.
- Kotku no proszę. – i tym razem nic to nie dało.
Postanowiłaś wejść do środka i poszukać go. Wchodząc ujrzałaś Louisa idącego w twoja stronę z pluszową marchewką z napisem „ będziesz moją marcheweczką ? ”.
- Przepraszam, że czekałaś, ale jak ją zobaczyłem to nie mogłem się oprzeć. – wręczył ci marchewką ze słodki uśmiechem. Robisz urocze awww, namiętnie go całując.



sobota, 4 sierpnia 2012

4. Harry

Szarość, pustka, zagubienie, brak tego co było zaledwie parę dni temu. Miłość prysła jak bańka mydlana, zostawiając po sobie rozczarowanie i pełne radości wspomnienia, powodujące smutek i poczucie winy. Może miłość nie jest pisana wszystkim ? Ból, pragnienie wcześniejszych dni, bark miłości, zrozumienia, cierpienie, tylko tyle widziałaś w jego oczach. Nie mogłaś uwierzyć, ze te urocze, zielone, pełne uwodzenia i pociągania oczy, w które tak uwielbiałaś patrzeć, nagle straciły blask. Jego cudowne, bujne brąz loki opadły na jakże idealną twarz, która w tej chwili pogrążona była w smutku. Chciałaś go przytulić, pocieszyć, ale nie mogłaś. Nie chciałaś ponownie mu ulec. Łatwiej będzie odejść bez zbędnych sentymentów. Klęczałaś bezradna przed ogromną walizką, wrzucając do niej od niechcenia rzeczy. On – powód twego odejścia, siedział skulony na rogu łóżka, co chwila spoglądając na ciebie błagalnym wzrokiem. Nie chciałaś tego robić, ale musiałaś. Nie mogłaś trwać w przekonaniu, że znowu wszystko się ułoży. Było dużo szans, niewykorzystanych szans. Zamknęłaś walizkę, wstałaś i skierowałaś się w stronę drzwi. Spojrzałaś na niego, siedział w tej samej pozycji, ale nie możesz się rozczulać, musisz być silna, dasz radę. Zbiegłaś szybko po schodach, chciałaś jak najszybciej stąd wyjść, dać upust swoim emocją. Otworzyłaś drzwi, szarpiąc się z walizką. Ktoś pociągnął cię z powrotem do środka. Obróciłaś się, wiedziałaś, że to on.
- Proszę – wyksztusił ostatkiem sił po raz kolejny te słowa. Przez ostatnie dni nie mogłaś odpędzić się od tego słowa, które kierował w twoja stronę.
- Przykro mi, ale nie ma już nas, sam o tym zadecydowałeś, zniknijmy ze swojego życia. Dobrze wiemy, że ciągnięcie tego dalej nie ma sensu. Zapomnieć, to będzie najprostsze wyjście. Żegnaj Harry. – wypowiedziałaś te słowa prosto w jego oczy. Łzy zaczęły upiększać twoje. Wyszłaś z jego domu, ostatni raz spoglądając w tamtą stronę.
- To co było już nie wróci, trzeba żyć dalej, choć nie ma już dla kogo. – ostatnie zdanie wypowiedziane z twoich ust na temat starego życia. Teraz rozpoczynasz nowe, bez Harry`ego w roli głównej.


piątek, 3 sierpnia 2012

3. Liam

Siedzisz sobie wygodnie na kanapie oglądając koncert swojego chłopaka Liama i jego przyjaciół. Niestety nie mogłaś być na nim i wspierać go osobiście, gdyż miałaś skręconą kostkę. Okryłaś się kocem pijąc gorącą herbatę i wpatrując się w ekran telewizora. Przed jedną z ostatnich piosenek Liam zabiera głos.
- Wracaj do zdrowia mój misiu, już niedługo będę obok ciebie.
Publiczność piszczy i klaska, a ty czujesz się jak w niebie. Wsłuchujesz się w głos swojego chłopaka. Po koncercie chłopaki robią zdjęcia i rozdają autografy. Postanowiłaś nie czekać na nich, gdyż jest już dość późno. Powoli dostajesz się do swojego pokoju. Na łóżku siedzi duży miś.
- Dopóki mnie nie ma on jedyny może zastąpić moje miejsce. – powtarzałaś sobie słowa Liama gdy ci go wręczył. Udałaś się do łazienki przygotować się do snu. Wychodząc znów patrzysz na pluszowy prezent. Od razu się uśmiechasz i czytasz kolejny raz karteczkę na misiu.
` Już niedługo na jego miejscu będę ja. Kocham Cię. Liam.
Mocno wtulasz w siebie pluszaka. Nagle rozległ się trzask. Wywnioskowałaś, że dochodził on z dołu i tam tez sie udałaś. Hałas spowodowany był niedomkniętym oknem, który spowodował przeciąg. Zamknęłaś je, upiłaś trochę soku i z powrotem udałaś się na górę. Po otwarciu drzwi serce ci zamarło. Zamiast słodkiego, pluszowego misia, siedział sobie we własnej osobie Liam. Nie zważając na ból kostki rzuciłaś się w wzajemny uścisk.
- Mówiłem, że już niedługo będę obok ciebie. – powiedział całując cię w czoło.
- Nie wiedziałam, że będziesz tak szybko. – pocałowałaś go namiętnie i ponownie wtuliłaś się w jego klatę.



czwartek, 2 sierpnia 2012

2. Louis

Był piękny słoneczny dzień. Wręcz wymarzone wakacje. Udałaś sie z przyjaciółką na plażę, gdzie zawsze spędzałyście wiele czasu. Wszystko miało być jak zwykle udane, ale nie tym razem. Kolejny sms od nieznajomej osoby typu : On znowu cię zdradza. Jak zwykle pominęłabyś tę wiadomość, ale nie tym razem. Pod wiadomością zamieszczone było zdjęci. Dowód tego, ze nie jest ci wierny, nigdy nie był. Zerwałaś z nim. Czułaś sie wolna, pełna nowych wyzwań i przygód, ale wewnątrz twoje uczucia zostały zranione. Pewna pustka, szarość, której nie potrafiłaś zapełnić. Wszystko co budowaliście przez 3 miesiące związku, w mgnieniu oka zostało zrujnowane. Ale w życiu nadchodzi moment, gdzie trzeba być silnym, pokazać że należy dalej żyć bez względu na przeszłość. Nie tkwiłaś w stercie marzeń, byłaś realistką, wiedziałaś na czym stoisz i na co cię stać. Jak zwykle, udałaś się na plażę, ale tym razem sama. Rozłożyłaś koc, założyłaś słuchawki i rozkoszowałaś się wakacyjnym słońcem. Niestety przerwano ci. Poczułaś na sobie wodę. Odwróciłaś się, ale nikogo nie było. Zabrałaś ręcznik i zaczęłaś się wycierać. Usłyszałaś słodkie – przepraszam. W głosie było słychać lekki ton śmiechu. Ponownie się odwróciłaś  i ujrzałaś cudownego bruneta i magnetycznych oczach.  Zaniemówiłaś. Bardzo ci się spodobał. Takie plażowe ciacho. Kończyłaś się wycierać, a chłopak nie spuszczał z ciebie wzroku.
- Jestem [T.I.] – spojrzałaś na niego i podałaś mu dłoń, aż przeszły cię ciarki.
- Louis. Miło mi. Może tak w ramach przeprosin dasz się wyciągnąć na spacer po plaży ? – spytał tak słodko, że trudno mu było odmówić. Jednak w twojej myśli pojawił się znów on, ten który sprawił ci taki ból. Spacery po plaży były waszym codziennym zajęciem. Spojrzałaś na niego ponownie. Zalotnie się uśmiechał i nie przestawał patrzyć się na ciebie tym cudownym wzrokiem. Trzeba zapomnieć o przeszłości i rozkoszować sie tym co jest przed nami.
- Jasne. – odrzekłaś uroczo, a on chwycił cię za rękę i ruszyliście w stronę zachodzącego słońca.




środa, 1 sierpnia 2012

1. Harry

Siedziała samotnie na wielki parapecie, pogrążona w rozpaczy i zalana gorzkimi łzami. – Dlaczego ? Dlaczego Ja ? – pytała w myślach, ale nikt nie mógł odpowiedzieć na jej pytanie. Bała się, tak bardzo bała się go stracić. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego świat jest przeciwko niej. Utraciła to co było dla niej najważniejsze, najbliższe, to szczęście, które nazwała jego imieniem. Zamknęła się w sobie, odrzucała każdą pomoc. Chciała być sama, ale czy już na zawsze ? Rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. Nie zareagowała, jak zwykle. I ponowne połączenie. Tym razem spojrzała w stronę telefonu, cos ją tknęło, ciągnęło do odebrania, silne uczucie, któremu nie mogła się oprzeć. Podeszła i spojrzała na wyświetlacz : Harry ;* . Łzy zaczęły ponownie cisnąć się o oczu. Na samą myśl o nim nie potrafiła pohamować łez. Odebrała. Usłyszała głos, tak bardzo chciała go usłyszeć, ale to nie był on lecz jego najlepszy przyjaciel Louis, który cieszył się jak dziecko gdy odebrałaś. Chciał cię gdzieś wyciągnąć, spędzić trochę czasu w gronie przyjaciół, z nimi, z Harrym. Zgodziłaś się, ale nie wiedziała dlaczego, przecież sprawił jej taki ból, tyle cierpienia, ale z drugiej strony chciała go zobaczyć, usłyszeć, poczuć jego bliskość, jego uśmiech. Dotarła na miejsce, chciała sie uśmiechnąć, ale wewnętrzny ból był o wiele silniejszy od niej. Podeszła bliżej, zobaczyła go. Serce chciało wyskoczyć, waliło jak opętane, dalej, pomimo krzywdy ono nigdy nie przestało go kochać, nigdy o nim nie zapomniało, biło tylko dla niego. Rozmawialiście, ale ty nie mogłaś przestać myśleć o jednym, o NIM. Był w każdej myśli, w każdej cząstce ciebie. Po chwili wstał i wyszedł, już go nie było, znikną jak wtedy. Zranił ją ogromnie, ale ona mu wybaczyła, w głębi serca zawsze mu wybaczy, bez względu na to co zrobi, nigdy o nim nie zapomni. Wybiegła za nim, nie chciała ponownie go utracić. Pozostali patrzyli na nią ze zdziwieniem, ale dla niej liczył sie tylko on. Szła wąską uliczką rozglądając się z nadzieją, że go odnajdzie. W oddali ujrzała sylwetkę chłopaka siedzącego samotnie na ławce, jak ona dziś. Podeszła cicho i usiadła obok. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym łez, żalu i smutku. Jego magnetyczne, zielone oczy, przyciągające jak zwykle zamienił się w ponure, szare oczy. Otworzył usta, chciał coś powiedzieć, ale ona mu przerwała.
- Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz ? NIGDY. Choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. Zawsze. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo TA osoba jest wszystkim co masz, całym twoim światem. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem twojego życia. Bez względu na to co robi, zawsze będziesz ją kochać, ale to zawsze, bo inaczej nie potrafisz. – po raz kolejny zalała się łzami, chciała aby wszystko było jak dawniej. On, wpatrzony w ciebie zdezorientowany, zagubiony, szukający wyjaśnień.
- Ale myślałem, że mnie nienawidzisz, nie chcesz widzieć, przecież wiem jak bardzo cie zraniłem. – mówił dławiąc się łzami, a ty mu przerwałaś.
- Pamiętaj, zawsze, ale to zawsze, że kocham cię najmocniej na świecie i nic ani nikt tego nie zmieni, tylko potrzebuję czasu, bo on leczy rany, a uczucie, którym cie darzę nigdy nie zniknie. – mówiąc mu te słowa prosto w oczy, ujął dłońmi jej twarz i zatopili się w wzajemnym pocałunku.