niedziela, 10 marca 2013

16. Lou I.


Przyjaźń definiuje się jako brak egoizmu. Może jednak zajmowanie się swoimi potrzebami i marzeniami, jest pewną ochronę tej drugiej osoby, aby nie ponosiła cierpień i kolejnych niepotrzebnych trosk. Lecz czy dla drugiej osoby taka ochrona jest skuteczna? Dla mnie nie była. Zostawiając kogoś nie wyobraża sobie jak tak naprawdę ta jego „ochrona” jest w pewnym rodzaju pułapką z której ciężko jest się wydostać. Zostawić kogoś dla jego dobra, pozostawić tak po prostu. Może tylko zasłaniał się przyjaźnią? Głęboko wierzyłam że tak nie jest, że naprawdę choć trochę liczy się ze mną, lecz nie wiedział, że jego ochrona działa odwrotnie, pozostawia ból i brak zapomnienia. Jednak co ma czuć, kiedy odnosi sukcesy i spełnia swoje największe marzenie. Przecież nie rzuci tak wszystkiego by wrócić. Tam ma lepsze życie, nowych znajomych i brak zmartwień. W końcu ma to czego pragnął, to o co tak walczył. Wolnym krokiem wstałam z łóżka, przeczesując dłońmi włosy, opadające na ramiona. Stopy wsunęłam w puchowe i ciepłe kapcie. Podeszłam do lustra ilustrując swój wygląd. Czemu nie potrafiłam być dla ciebie idealna?- pomyślałam dogłębnie analizują swoje odbicie. Czemu nie potrafiłam cię zatrzymać? – kolejne pytanie zajmowało moje myśli. Po rutynowych czynnościach postanowiłam chociaż na chwile oddalić myśli związane z nim i zaparzyć sobie kawę. Biorąc gorący kubek udałam się do salonu. Przecież możesz napisać, zadzwonić, cokolwiek, to nie jest tak dużo, a ogromnie mnie ucieszy. Trzymając telefon w ręce, jakby to miało sprawić, że nagle będzie chciał się odezwać. Zrezygnowana odłożyłam pusty już kubek na boczną szafeczkę i z powrotem skierowałam się do pokoju. Delikatnie rozsunęłam firankę i otworzyłam drzwi na niewielki tarasik. Oparłam łokcie o barierkę wpatrując się w ten jeden, bardzo dobrze znany mi dom. Uśmiech nasunął mi się na twarzy, gdy pomyślałam o spędzonych tam chwilach. Moje rozmyślenia przerwał głośny śmiech jednej z dziewczynek. Przez frontowe drzwi wybiegła mała blondynka a za nią straszy brunet. Moje oczy rozszerzyły się i wpatrywały w chłopaka.
- Wrócił. – szepnęłam cicho niedowierzając, że w końcu wrócił. Może i dzielił nas spory dystans, jego nie da się nie rozpoznać. Ten charakterystyczny śmiech, głos, zawsze je rozpoznam. Moje serce niezwykle uradowane, w jednym momencie przeżywające radość i rozkosz, a w drugim zazdrość i mocne ukłucie, gdy obok chłopaka zjawiła się wysoka brunetka obejmując go. Przecież to nie miało być tak, miał wrócić, ale nie z nią. Miało być jak w bajce ale przecież w bajce nie zawsze zdarza się szczęśliwe zakończenie.



5 komentarzy:

  1. Jest swietny.
    Gratuluje talentu I pomyslow :) bede zagladac.
    Przewidujesz do tego imagina druga czesc? Byloby swietnie.
    Zycze ci weny I czytelnikow.
    Przepraszam, ze nie uzywam polskich znakow, ale znowu mi sie cos zrobilo I nie dzialaja :(

    OdpowiedzUsuń