Błądzę po przestronnym mieszkaniu, mijając wiele drzwi,
szukając w nich jakiegokolwiek schronienia. Dokładnie penetruje pomieszczenia,
analizując miejsce, w którym choć na chwile będę mogła odpocząć, by już po
chwili znowu być w jego objęciach. Słysząc jego słodki głos, oznajmiający, że
nigdzie się przed nim nie ukryje, szybko ruszyłam w stronę schodów, łapiąc za
klamkę bardzo dobrze znanych mi drzwi. Z uśmiechem zamknęłam je, opierają się i
rozglądając, gdzie mogę się zaszyć. Jednak żadne z widocznych mi obiektów nie
było dobra kryjówką. Słysząc jego kroki szybko odsunęłam się od drzwi, stojąc
na środku jego pokoju. Nagle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, lecz zanim
zdążyłam się odwrócić usłyszałam roześmiane mam
cię i już leżałam na miękkim łóżku z blondaskiem na sobie. Uśmiechał się na
ten swój cudowny sposób, który zawsze był niezwykły. Był jak niespodzianka, choć
widziałam go tyle razy dalej potrafił mnie zaskakiwać jak za pierwszym razem.
Gdy ja tu się rozczulałam nad jego uroczością, on przeszywał mnie błękitnym
wzrokiem. W myślach prosiłam aby nie zaczynał mnie łaskotać, gdyż Bóg nie dał
mi odporności na ową działalność jego dłoni, które często błądziły po moim
ciele, doprowadzając mnie do szaleństwa i łez. Jednak moje myśli nie zostały
wysłuchane i już po chwili mój błogi śmiech roznosił się po całym mieszkaniu.
- Haha, przestań. Wiesz, że nie możesz wykorzystywać
mojej słabości do łaskotek. – powiedziałam przez śmiech, który nie mógł przestać
wydobywać cie z moich ust.
- A co jeśli nie posłucham? – odrzekł unosząc brew do
góry z zadziornym uśmiechem, przerywając na chwilę łaskotanie.
- Wtedy będziesz bardzo złym chłopcem, który nie słucha
swojej dobrej dziewczynki. – oznajmiłam z uśmiechem.
- Niestety, twoja odpowiedź nie jest zadowalająca. – dodał
ponownie błądząc swoimi dłońmi po moim ciele.
- A jaka byłaby zadowalająca odpowiedź? – spytałam chociaż
na chwilę przestając sie śmiać.
- Hmm. Jest taka jedna rzecz, która jest najlepszą
odpowiedzią. – odrzekł z iskierkami w oczach, przejeżdżając językiem po ustach.
Powoli zmniejszał między nami odległość.
- Wiesz, o czym mówię? – spytał, będąc milimetry od moich
ust. Uśmiechnęłam się. Widząc go takiego szczęśliwego, jest najlepszą nagrodą i
pocieszeniem.
- Naleśniki. – krzyknęliśmy oboje w tym samym momencie. Nie
jesteśmy idealnie dopasowani pod każdym względem, jednak łączą nas rzeczy zdecydowanie
ważniejsze niż inne, a miłość do naleśników, tylko pogłębia nasze uczucia.
hehehe boski :)
OdpowiedzUsuńNEEEEEEEEEEEEEXT !~http://zenek-misiozelski-presents.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńsłodki i zabawny ;D
OdpowiedzUsuń