Wróć. Tylko o to
proszę, wróć.
Miotam się z kąta w kąt poszukując idealnego miejsce,
gdzie będę mogła zostać już do końca, bezpieczna. Przez nikogo niezraniona, na
zawsze bezpieczna. Chociaż wiem, że ciężko jest starać się o to co nierealne,
ale wiem, że nie poddam się. Muszę udowodnić sobie, że potrafię, potrafię być
niezależna od ciebie, chociaż to tylko moja chora wyobraźnia, która nie potrafi
być realną. Pozostaw moje myśli z dala od swojej osoby, by w końcu mogły być
tymi, bez ciebie. Nie mogę nic zrobić. Tylko ty potrafisz sprawić, aby twoja
osoba nie pałętała się w moich myślach, w moich wspomnieniach, w moim życiu.
Wiem, że możesz tylko tak naprawdę nie wiem czy tego chcesz.
Wtargnęłam niczym niszcząca kula
Nigdy przedtem tak mocno nie uderzyłam w miłość
Chciałam jedynie zburzyć mury wokół ciebie
A ty jedynie mnie rozbiłeś
Tak, zniszczyłeś mnie.
Nigdy przedtem tak mocno nie uderzyłam w miłość
Chciałam jedynie zburzyć mury wokół ciebie
A ty jedynie mnie rozbiłeś
Tak, zniszczyłeś mnie.
Nie potrafię stworzyć niezniszczalnej bariery przez którą
nie wtargniesz nieproszony.
Ale czy to ma sens skoro wystarczy jeden twój ruch by
zniszczyć bezpieczne mury mojego życia, pozostawiając go bezbronnym, tak jak
moje serce po ostatniej twojej obecności?
Znów mam ryzykować? Dla ciebie
zawsze.
~harry
Jestem, w końcu jestem. Znów mogę oddychać powietrzem
mojego dzieciństwa, zobaczyć miejsca, które pomimo upływu czasu nadal przypominają
mi każdy moment cudownych dziecięcych lat.
Tak dawno nie odwiedziłem mojego rodzinnego miasta. Wiązało się z nim
tyle niesamowitych chwil. Czasami żałuje, że tak bezpowrotnie przeminęły, ale
przecież muszą, nie można ich zatrzymać. Nie mógłbym pozwolić sobie na
zapomnienie chociażby najbardziej błahego wspomnienia. Myśląc o tych otaczających
mnie miejscach, otaczających znajomych twarzach i ich szczęśliwym wyglądzie. O
wesołych śmiechach i cudownych uśmiechach. Uśmiech [T.I.]. Jej uśmiech był
perfekcyjny, zawsze. Pomimo łez, pomimo smutku, zawsze był idealny. I tak w końcu
wszystko sprowadza się w obrębie jej osoby. Nieskazitelnej, bezbronnej
dziewczyny, która nie świadoma daru jakiego posiada, skradła kawałek mnie, nie
wiedząc tego, jak bardzo potrzebuje go do życia. Teraz ma go ze sobą, jest w
niej, więc musze zdobyć ją całą, bo bez niej nie mogę żyć.
Promienie słońca otulały moją twarz swoim gromadzącym się
ciepłem. Powoli układałem stopy na
kolejnych drewnianych schodkach oddzielających mnie od wejścia do domu, w
którym chciałbym zostać jak najdłużej. Wąska, żwirowata dróżka odprowadzała
mnie do bramy prowadzącej na zewnątrz miejsca, które chciałem na nowo zapoznać.
Wszystko wydawało się nie ulec magii czasu, która nieubłagalnie pędziła jak
szalona. Dłonią przejechałem po małej, ciemnobrązowej, metalowej klamce.
Drzwiczki delikatnie się uchyliły, wydając charakterystyczne skrzypniecie.
Docisnąłem drewnianą bramkę do reszty drewnianej powłoki, powoli oddalając się
w innym kierunku. Moją uwagę jednak przykuł starszej już marki samochód,
stojący po drugiej stronie drogi. Mimowolnie się uśmiechnąłem, nie kontrolując
go do końca. Był mi tak bardzo znany. Bo jak można zapomnieć nocne wymykanie
się z domu i jeżdżenie w koło starym mercedesem z najwspanialszą dziewczyną pod
słońcem. Zawsze prowadziłem, w tedy tylko ja miałem prawo jazdy. Teraz ona
zapewne już też ma. Nie zmieniła żadnej rzeczy w jego zewnętrznym wyglądzie co
jednak sprawiło lekkie uczucie ciepła. Obiecałem, że gdy będzie jego prawną
właścicielką wspólnie przerobimy go, aby na zawsze mieć co wspominać razem.
Przeniosłem wzrok na bok. Stała tam. Stała wpatrując się pustym wzrokiem w moją
osobę. Uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy. Patrzyła przenikliwie
wzrokiem ukrywając wszelkie uczucia. Chciałem zawołać, powiedzieć, krzyknąć,
pomachać, cokolwiek, ale nie mogłem. Nie mogłem przedrzeć się do jej wnętrza
skoro tego nie chciała. Chciała się wycofać, jednak nie mogła. Jej stopa powoli
obróciła się w bok, jednak w ogóle nie drgnęła. Stała tak jak wcześniej nie
spuszczając ze mnie wzroku. Chodź, tylko
tego pragnę. Nie mogłem podejść, wycofałaby się szybciej, niż zdołałbym się
do niej dostać. Była jakby nieobecna, myślami gdzie indziej. Nie zrozumie, że
chciałbym mieć ją teraz obok siebie jak dawniej. Teraz i na zawsze. Po prostu
na wieczność.